„Młot na czarownice” oraz „Miecz Aniołów” Jacka Piekary opowiadają o Mordimerze Madderdinie – inkwizytorze. Święte Oficjum badało sprawy oskarżeń o herezję i czary. Przesłuchania miały określony regulamin i porządek. Tortury stosowano tylko w wypadku posiadania pewności winy oskarżonego i braku chęci współpracy. Wierzono, że taki czarownik lub heretyk, leżąc na stole katowskim przechodzi pokutę za swe grzechy. Gdy w końcu odsłonił przed inkwizytorem wszystkie sekrety swej duszy, wyrzekł się swego grzesznego życia oraz wyraził szczerą chęć powrotu na łono Kościoła, był gotów, by poprzez oczyszczającą śmierć w płomieniach stosu pojednać się z Bogiem. Może nie brzmi to zbyt kusząco, ale inkwizytorom przyświecała jakaś wyższa idea. Widzieli w sobie przewodników zbłąkanych dusz, które trafiały do ich sal tortur. Taka była teoria. A oto jak praktykę przedstawia Jacek Piekara:
– Bracie Vangarde, zanotujcie, że oskarżony nie chciał odmówić modlitwy wraz z przesłuchującym oraz groził mu śmiercią – powiedziałem.
– Chcę! – znowu wrzasnął Tintallero. – W każdej chwili chcę. Ojcze nasz… – zaczął, a ja dałem stojącemu za jego plecami katu dyskretny znak.
Kat leciuteńko podciągnął linę, ale to wystarczyło, aby kanonik zatchnął się, zakrztusił i zadławił powietrzem.
– W czasie próby odmówienia modlitwy oskarżony dostał niczym nie sprowokowanego ataku duszności, a święte słowa nie przeszły mu przez gardło – podyktowałem Vangarde’owi.
Kolejny fragment przedstawia makabryczną scenę tortur, w której oprawcą jest Wesoły Kat. Jest to postać wzbudzająca wstręt. Czepie on przyjemność z zadawania bólu. Swoim zachowaniem hańbi profesję kata.
– Nie bądź takim niewiniątkiem, patrz, tu garnek jest ze wrzątkiem. Wleję ci go do gardzieli, ach, będziemy się dziś śmieli! – Pochylił się nad stołem i zauważyłem, że oskarżony przygląda mu się wybałuszonymi ze strachu oczyma.
Jednak Wesoły Kat nie wprowadził swej groźby w życie, a po prostu chlusnął wrzątkiem na kolana i uda Mathiasa Litte, a potem położył mu garnek o rozgrzanym dnie na nagim brzuchu. (…)
Sforza uśmiechał się, a całe przedstawienie zdawało się go bawić.
– Gaspar, jeszcze nie teraz – powiedział łagodnie. – Najpierw pytania.
– He, he, he. He, he, he. Brat pytania zadać chce – zaśpiewał kogucim głosem Wesoły Kat.
Tortury miałby być stosowane tylko gdy oskarżony wzbraniał się przed udzieleniem informacji. Tutaj widzimy, że zanim jeszcze zadano jakiekolwiek pytania, przesłuchiwany został dotkliwie skrzywdzony.